Dyplomowani konserwatorzy zdjęli z tego ołtarza znowu kilka warstw innych farb, które na przestrzeni wieków, były nakładane na ten ołtarz. I odsłoniła się farba, która jako pierwsza była nałożona na ten ołtarz. Kolor, który się ukazał to kolor szaro niebieski. W takim to właśnie kolorze w 1770 roku został ten ołtarz umieszczony w kościele.
Wewnątrz ołtarza, a właściwie wewnątrz mensy ołtarzowej – czyli pod blatem ołtarza, konserwatorzy znaleźli relikwie świętych męczenników – relikwie, czyli ziemskie szczątki świętych. W specjalnej drewnianej szkatule zawarte były relikwie św. Placyda i św. Revokatusa. U spodu owej szkatuły jest zamocowany dokument potwierdzający autentyczność relikwii. Na dokumencie widnieją słowa: „Anno Domini MDCCCLXXXI , die decima quinta mensis Semptembris ego Hermannus Gleich Episcopus Mallensis et Suffraganeus Vratislaviensis hoc altare portatile consecravi et Reliquias Ss. Martyrum Placidi et Revocatae in eo inclusi”. Czyli: „Roku Pańskiego 1881, dnia 15 września ja Hermann Gleich biskup Malenzji, a zarazem biskup pomocniczy wrocławski ołtarz ten konsekrował i relikwie świętych męczenników Placyda i Revokatusa w nim umieścił”. Podpisany: biskup Hermannus.
Święty Placyd
Ojciec Placyda, imieniem Tertulus, który lubił przebywać w klasztorze Monte Cassino u św. Benedykta, przekazał klasztorowi czternaście wielkich folwarków na Sycylii na wieczystą własność. W roku 522 oddał mu swego siedmioletniego syna Placyda (ur. 515) na wychowanie, aby go utwierdził w zasadach i prawdach religijnych. Kiedy Placyd dorósł św. Benedykt postanowił założyć na Sycylii klasztor i w tym celu wysłał tam Placyda z kilkoma towarzyszami. Placyd wypełnił polecenie i wybudował w Messynie klasztor i kościół pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela. Kamień węgielny położono w roku 534, a po czterech latach budynki były już gotowe. Nowa osada zakonna zakwitła wspaniale, pełna ducha modlitwy, zaparcia się siebie i wzajemnej miłości.
Pewnego razu, w roku 542, gdy zakonnicy o północy śpiewali psalmy i odmawiali modlitwy, afrykańscy rozbójnicy morscy napadli na klasztor, okuli w kajdany opata Placyda i innych zakonników i zażądali od nich pod groźbą śmierci, aby się wyparli wiary, lecz wszyscy jednomyślnie wybrali śmierć. Jednego zaraz ścięto mieczem, innych bito aż do krwi i biczowano, a potem powieszono głową na dół, podkładano pod nimi ogień, a w końcu pościnano im wszystkim głowy. Jeden tylko zakonnik imieniem Gordian zdołał się ocalić ucieczką i pochować później ciała Męczenników. Papież Sykstus V wyznaczył na ich cześć święto przypadające na dzień 5 października i pozwolił im oddawać cześć publiczną, a żeglarze sycylijscy obrali sobie św. Placyda za patrona.
Święty Revokatus
Na przełomie II i III wieku po Chrystusie w Kartaginie zginęło wiele chrześcijan z rąk okrutnych władców. To tam zginęły między innymi wielkie święte – Perpetua i Felicyta, które były młodymi mężatkami i matkami; obie przyjęły chrzest tuż przed uwięzieniem. 7 marca 203 roku dziewczęta, a wraz z nimi św. Secundulus, św. Revocatus, św. Satur, ponieśli męczeńską śmierć na arenie, rzuceni na żer dzikim zwierzętom. Naoczny świadek kaźni tak pisał: „Zaświtał wreszcie dzień zwycięstwa. Z więzienia do amfiteatru szli niby do nieba weseli, z pogodnym obliczem. Pierwszą rzucono Perpetuę. Upadła na biodra, lecz zaraz usiadła i podciągnęła rozerwaną tunikę, by zasłonić nią udo, obojętna na ból, wrażliwa na naruszenie skromności. Potem szpilką spięła włosy w węzeł, uważając, że nie godzi się, aby męczennica cierpiała z rozwichrzonymi włosami, sprawiając wrażenie, że smuci się swoją chwałą. Powstawszy, ujrzała leżącą Felicytę. Podeszła więc do niej i podała jej rękę, pomagając podnieść się z ziemi. Tak stanęły obok siebie, wzruszając swoim wyglądem widzów. Wszystkich, których zwierzęta poraniły śmiertelnie, ale nie pozbawiły jeszcze życia, dobito mieczem. Taka też śmierć spotkała ostatecznie św. Perpetuę i św. Felicytę oraz św. Secundulusa, św. Revokatusa, i św. Satura”.
Ołtarz ten został poddany renowacji w pracowni konserwatorskiej w Sidzinie pod Nysą.
Również obraz Matki Boskiej został poddany renowacji. Początkowo obraz ten został nazwany przez konserwatora jako obraz Matki Boskiej Szkaplerznej. Niestety po usunięciu kilku warstw różnych przemalowań i zanieczyszczeń okazało się, że obraz ten przedstawia Matkę Bożą, która w jednej ręce trzyma Dzieciątko Jezus, a w drugiej pasek od habitu zakonnego. Dzieciątko Jezus siedzi na kolanach Matki Bożej i w jednej ręce trzyma serce, a w drugiej pasek habitu zakonnego. U ich podnóża klęczą osoby zakonne: św. Augustyn i św. Monika, którzy również trzymają paski swoich habitów zakonnych. Jest to więc obraz Matki Bożej Pocieszenia.
Dlaczego taki tytuł tego obrazu i skąd się tu wziął w naszym kościele. Otóż zakon augustianów na terenach Małopolski pomiędzy XVII a XIX wiekiem bardzo mocno rozpowszechniał kult Matki Bożej jako Pocieszycielki (Pocieszycielko strapionych – jedno z wezwań w Litanii do Matki Bożej). Na obrazie przedstawiona jest św. Monika, która doznała „pociechy” po nawróceniu syna. Przez długie lata św. Monika modliła się o nawrócenie swojego syna Augustyna. Prośby matki zostały wysłuchane przez Boga i Augustyn mając 33 lata nawrócił się, przyjął chrzest, 4 lata później przyjmuje święcenia kapłańskie, a następnie w 42 roku życia zostaje biskupem Hippony, a dziś jest świętym Kościoła Katolickiego. Na obrazie przedstawione są też atrybuty św. Augustyna: serce, które trzyma Dzieciątko - symbol człowieka poszukującego, które przywodzi na myśl jego słowa: „Stworzyłeś nas, Panie, dla siebie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie” oraz drugi atrybut to leżąca u stóp księga Pisma świętego – które w młodości zostało zlekceważone i odrzucone przez Augustyna. Św. Monika trzyma w swojej ręce modlitewnik i różaniec – czym wyprosiła nawrócenie swojego syna.
Obraz ten jest zaokrąglony od góry, co wskazuje, że w pierwotnej formie znajdował się w ramie owalnej. Przypuszcza się więc, że obraz ten przywędrował do naszego kościoła z terenów małopolski (krakowskie). Dopiero na potrzeby tego ołtarza obraz został uzupełniony z góry i z boków i umieszczony w ramie prostokątnej – wykonanej najprawdopodobniej przez lokalnych artystów-stolarzy.
Po zdemontowaniu ołtarza i obrazu okazało się, że obraz był kiedyś w swojej historii bardzo uszkodzony – pocięty sztyletami lub bagnetami w czasie jakiejś zawieruchy wojennej. Ciężko więc przypuszczać czy trafił do tego kościoła już jako uszkodzony, czy dopiero w tym kościele doznał takich uszkodzeń.
Ołtarz z relikwiami ufundował Franciszek Klossek z Miejsca Odrzańskiego (urodzony w 1853r., zginął śmiercią tragiczną - został postrzelony - w 1919r.).
Obraz był poddany renowacji w pracowni konserwatorskiej w Toruniu. Wszystkie prace remontowo - konserwacyjne wykonywane były za pozwoleniem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Opolu.