Patron ministrantów

Autor: Mateusz Łyczek - 2010-12-22 19:27:17 Zmodyfikowany: 2012-03-13 15:15:09

Patroni ministrantów

Św. Dominik Savio

Urodził się 2 kwietnia 1842 roku. Pouczanie rodziców, a szczególnie przykład ich pobożnego życia, ukazały małemu Dominikowi drogę do Boga. Pod ich troskliwym okiem i przy ich pomocy, świętość dziecka szybko dojrzewa. Już w piątym roku życia, służy do Mszy św., co tych młodych latach, łączyło się z niemałym wysiłkiem. Gdy skończył zaledwie siódmy rok życia, dnia 8 kwietnia 1849 roku, w Święta Wielkanocne przyjął I Komunię świętą. Duszpasterz pozwolił na ten wyjątek, widząc chłopca religijnie dojrzałego i służącego Bogu z zapałem. O tej dojrzałości świadczą również postanowienia, jakie podjął w tym dniu. Wpisał wtedy w swojej książeczce do nabożeństwa:

- "Będę się często spowiadał, a do Komunii św. przystępował, ilekroć pozwoli na to spowiednik.

- Moimi przyjaciółmi będą: Jezus i Maryja.

- Śmierć - TAK, grzech - NIE.

 

W poszukiwaniu lepszych warunków życia, ojciec przeprowadził się z całą rodziną do Murialdo. Tam Dominik uczęszczał do miejscowej szkoły parafialnej, prowadzonej przez proboszcza. Później chodził do szkoły w Castemudo. Radosną ulgą, była dla niego świadomość, że towarzyszy mu Matka Boża oraz Anioł Stróż. Stąd też dnia 2 października 1854 roku, ojciec przyprowadził syna do ks. Jana Bosko, z prośbą o przyjęcie go, do swojego ORATORIUM. W sam zaś dzień ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Marii Panny, tj. 8 grudnia 1854 roku, przyjął komunię św.

Młode, święte i budujące życie Dominika, przedwcześnie zgasło z powodu choroby płuc, która wtedy była nieuleczalna. Za radą lekarza, Dominik wyjechał do rodziny. Zabieg ten, nie mógł mu już pomóc. Zmarł 9 marca 1857 roku, zaopatrzony Sakramentami św.

 

Boże, źródło wszelkiego dobra, Ty w świętym Dominiku Savio dałeś młodzieży przedziwny przykład miłości i czystości.

Dozwól również nam, swoim dzieciom, wzrastać w radości i miłości, aż do miary wielkości według pełni Chrystusa.

Przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen 

 

Św. Tarsycjusz

Święty Tarsycjusz miał być akolitą Kościoła Rzymskiego. Jest to jedno ze święceń niższych, które daje prawo klerykom Kościoła Rzymsko-Katolickiego usługiwania do Mszy Świętej - a więc do zaszczytnej funkcji, którą obecnie pełnią ministranci.

Nie znamy bliżej daty jego śmierci. Przypuszcza się, że św. Tarsycjusz poniósł śmierć męczeńską za panowania cesarza Decjusza (lata 249-251 po narodzeniu Chrystusa). Było to jedno z najkrwawszych prześladowań. Chrześcijanie chętnie ginęli za Chrystusa, ale ich największym pragnieniem było, by mogli na drogę do wieczności posilić się Chlebem Eucharystii. Zanoszono im przeto potajemnie Komunię św. do więzień. Gorliwością w obsługiwaniu świętych męczenników wyróżniał się św. Tarsycjusz.

Dnia pewnego, kiedy jak zwykle niósł na sercu Wiatyk do więzienia, napotkał swoich rówieśników bawiących się na jednym z licznych placów rzymskich. Pogańscy chłopcy zaczęli wołać Tarsycjusza, by się do nich przyłączył. On zaczął uciekać przed nimi. Zaczęli go gonić. Kiedy zaś spostrzegli, że coś przyciska do piersi, chcieli zobaczyć co niesie i siłą mu to wydrzeć. Bohaterski chłopiec bronił swego skarbu. Wówczas zgraja przewróciła go na ziemię, zaczęli go kopać i bić, rzucać nań kamieniami. Dopiero przypadkowo przechodzący żołnierz, także chrześcijanin, miał chłopca uwolnić i bandę rozegnać. Zaniósł Tarsycjusza do domu, gdzie ten niebawem zmarł.

Najświętszy Sakrament ze czcią odnie siono do kapłana katolickiego. Ciało Świętego zostało pogrzebane na cmentarzu św. Kaliksta obok szczątków papieża św. Stefana I, który w kilka lat po nim poniósł śmierć męczeńską (257 r.).

 

Święty Tarsycjuszu, Patronie i wzorze nasz, Ty niosłeś Jezusa na sercu i w sercu jako największy swój skarb. Cześć i miłość Jezusa promieniowały z Twojego oblicza i dla Niego oddałeś radośnie swe młode życie. I my chcemy nosić Jezusa w swym sercu. Chcemy ze czcią i miłością chodzić wokół Jego ołtarza. Chcemy nieść Jezusa do domu, do szkoły i wszędzie przez dobry przykład. Pomóż nam i spraw, abyśmy całym życiem tylko Jemu służyli i do Niego należeli. Amen. 

 

Św. Jan Berchmans

Jan Berchmans urodził się 13 marca 1599 roku w Diest w Belgii. Pochodził ze średnio zamożnej rodziny. Jego ojciec był grabarzem, matka natomiast córką miejscowego burmistrza. Od najmłodszych lat słyszał w sercu głos Chrystusa - "pójdź za mną". Jednak warunki materialne rodziny, a potem śmierć matki utrudniały mu naukę. Młody Jan dzięki opiece różnych kapłanów i własnej pracy zdobył potrzebne wykształcenie w kolegium Jezuitów w Malines. W tym czasie jego owdowiały ojciec został wyświęcony na kapłana (1618).

Jan wstąpił do nowicjatu jezuitów, ze względu na jego duże zdolności wysłano go na studia do Rzymu. Tu jednak zapadł ciężko na zdrowiu. Bardzo aktywny i pojętny uczeń, będący przykładem dla współbraci był mało odporny na Rzymskie upały i wilgoć zakonnych komnat. Odznaczał się wielką pobożnością i szczególnym nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu. Był wzorem w zachowaniu reguły zakonnej, a jego pragnieniem było odtworzyć wzór, jaki zastawił św. Alojzy. Zapadłszy ma gorączkę i zapalenie płuc swoją duszę oddał Panu 13 sierpnia 1621 roku.

W 1867 papież Pius IX ogłosił go błogosławionym, natomiast Leon XIII w roku 1888 zaliczył go w poczet świętych pańskich.

 

Zasady św. Jana Berchmansa:

1. Serce moje jedynie bezpiecznym żyć może, gdy wytrwa w szczerej, dziecięcej miłości ku Matce Bożej.

2. Mało mówić, dużo czynić.

3. Wielce sobie ważyć drobne sprawy.

4. Jeśli nie dojdę do świętości za młodu, nigdy nie będę świętym.

5. Myśl, żebyś Panu Bogu się podobał, a Pan Bóg o tobie myśleć będzie.

6. Sumiennie dopilnuję punktualnego rannego wstawania.

7. Kto nie docenia modlitwy, nie wytrwa w pobożności.

8. Wszystko, co czynisz, czyń z wielką starannością.

9. Cierpliwość koroną wszelkich cnót.

10. Nie czyń nigdy tego, co Ci się w drugich nie podoba; ale to, co się w nich podoba.

 

Boże, który natchnąłeś św. Jana Berchmansa w dążeniu do miłosierdzia doskonałego, co otworzyło przed nim Twoje Królestwo, spraw, abyśmy na końcu spraw naszej ziemskiej wędrówki osiągnęli wieczną radość. Amen.